Rafael Kubelík i Beethoven
IX Symfonia oraz Missa solemnis
- wydawca: Orfeo
- rok wydania: 2019
- nr katalogowy: MP 1804
- płytę omawia: Maciej Chiżyński
- publikacja: 26 kwietnia 2019 r.
Wytwórnia Orfeo opublikowała dwupłytowy album, na którym znalazły się IX Symfonia oraz Missa solemnis Ludwiga van Beethovena. Rafael Kubelík prowadzi Orkiestrę Symfoniczną i Chór Radia Bawarskiego. Towarzyszą mu soliści: Helen Donath (sopran), Brigitte Fassbaender (mezzo-sopran), Horst Laubenthal (tenor), Hans Sotin (bas), Peter Schreier (tenor) oraz John Shirley-Quirk (bas-baryton). Nagrania pochodzą z koncertów publicznych, które odbyły się w 1977 r. (msza) i 1982 r. (symfonia).
Zachwycimy się muzykalnością frazowania, różnorakimi smaczkami barwowymi wynikającymi z nietuzinkowej wyobraźni dyrygenta oraz ogólnym wyrafinowaniem kolorystycznym …
Od pierwszych taktów interpretacja symfonii odsłania przed nami głęboką dramaturgię sprzężoną z intelektualnym charakterem koncepcji dyrygenta. Zachwycimy się muzykalnością frazowania, różnorakimi smaczkami barwowymi wynikającymi z jego nietuzinkowej wyobraźni oraz ogólnym wyrafinowaniem kolorystycznym, z naciskiem na soczystość smyczków. Prócz śpiewności jest w tej grze i pewna analityczność, polegająca na eksponowaniu wybranych dźwięków, które zazwyczaj pozostają niedostrzegalne, a które w tym wykonaniu brzmią naturalnie i nie wydają się przypadkowe. Nienagannie spisują się też soliści. Urzeka zarówno aksamitny bas Hansa Sotina, jak i bezpretensjonalny, aczkolwiek nieco nosowy tenor Horsta Laubenthala.
… chciałoby się usłyszeć więcej płynności, ale też i spontaniczności, której brakuje również solistom.
Zarejestrowana w 1977 roku Missa solemnis, tracąca na przejrzystości z racji gorszej jakości technicznej nagrania, sprawia wrażenie, być może z tego właśnie względu, trochę przyciężkiej i pozbawionej świeżości. Bez wątpienia przyczynia się także do tego relatywnie wolne tempo Kyrie. Istny wybuch energii następuje co prawda w Glorii, jakkolwiek i tu chciałoby się usłyszeć więcej płynności, ale też i spontaniczności, której brakuje również solistom. Ci ostatni odczytują swoje partie z rozmachem, bardziej przez pryzmat XIX-wiecznej opery niźli w duchu muzyki sakralnej, silnie przyprawiając je wibratem i teatralnym napuszeniem.
Gdyby ważyć niniejsze słowa w kontekście kunsztu wykonawczego, jaki reprezentują muzycy tej klasy, co Brigitte Fassbaender i Peter Schreier, powinno się mnie odsądzić od czci i wiary. By jednak choć odrobinę zatrzeć negatywne wrażenie, jakie powyższy osąd mógł wywołać na miłośnikach liryki wokalnej, a w szczególności na wielbicielach tych dwojga śpiewaków, nadmienię, że bardzo ich sobie cenimy, zwłaszcza w pieśniach Franza Schuberta i w twórczości pasyjnej Johanna Sebastiana Bacha, ale to już temat na inną historię.
Maciej Chiżyński